Ks. Władysław Szewczyk
Wstęp „Bóg chciał być wszędzie i dlatego wymyślił matkę". Ten poetycki, a zarazem głęboko teologiczny zwrot można parafrazując odnieść do całej rodziny. Bóg chciał być wszędzie z człowiekiem i dlatego wymyślił małżeństwo-rodzinę. To Jego zamysł podjęty „mądrze i opatrznościowo, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości" (HV 8). Małżeństwo i rodzina nie jest wynikiem przypadku, ani owocem ślepych sił przyrody, ani też ludzkiej umowy (Tamże, por. FC 11, LdR 7). Jest instytucją bosko-ludzką, ustanowioną przez Boga i unormowaną Jego prawami, głęboką wspólnotą (komunią) osób, w służbie życia (zrodzenie i wychowanie) i miłości (KDK 48)[1]. Stąd, ze względu na swego Twórcę, powołanie, zadania osobowe, społeczne i religijne jest instytucją „pierwszą, najważniejszą, powszechną, szczególną, jedyną i niepowtarzalną" (LdR 2). Celem mojego wykładu nie jest jednak kontemplacja wspaniałości Bożego zamysłu w odniesieniu do małżeństwa i rodziny, ale ukazanie w zarysie ludzkich pomysłów odnośnie tej bosko-ludzkiej instytucji. Rodzi się pytanie - czy pomysły ludzkie mogą coś tej rzeczywistości dać, uzupełnić, udoskonalić, zgodnie z zachętą Stwórcy - „rośnijcie, czyńcie sobie ziemię poddaną", czy też może mogą tylko zepsuć, zniekształcić, zmienić, zbezcześcić, naśladując czyny Kaina i Heroda, budując swoje wieże Babel i poddając się kuszeniem księcia ciemności - „nie słuchajcie, możecie sami być jako bogowie". Oto dramatyczne pytanie. Oto dwie drogi, dwa kierunki pomysłów człowieka o rodzinie, wyrażone w sformułowaniu tematu mojego wystąpienia - pomysły pozytywne, sprzyjające rozwojowi rodziny, oraz pomysły destrukcyjne, toksyczne, jej zagrażające. Zagrożenie czy rozwój? Odważmy się podjąć próbę odpowiedzi na „tak" w obu członach pytania. W zależności od intencji i założeń, pomysły ludzkie mogą być albo pozytywne - rozwojowe, albo zagrażające - destrukcyjne, toksyczne. Nie bójmy się tej dychotomii, tej polaryzacji. Wszak św. Augustyn mówił, że istnieje civitas Dei i civitas diabolica, św. Ignacy Loyola - że są dwa sztandary: z Chrystusem i przeciw Niemu; natomiast Jan Paweł II - że „rodzina znajduje się pośrodku wielkiego zmagania pomiędzy dobrem i złem, życiem i śmiercią, miłością i wszystkim, co jest jej przeciwieństwem" (LdR 23), że istnieje „wojna silnych przeciw bezsilnym" (EV 12), „walka pomiędzy kulturą życia a kulturą śmierci" (EV 21). Proponuję podzielić moje wystąpienie na dwie części - pomysły antropologiczne zagrażające rodzinie, antyrodzinne, oraz pomysły sprzyjające jej, prorodzinne. Człowiek stawał zawsze wobec pokusy albo ubóstwiania siebie i stawiania siebie w miejsce Boga, albo też pokusy urzeczowienia, zredukowania do jakiegoś jednego wymiaru - tylko materii, ciała, popędów, albo tylko użyteczności itp. Viktor Franki krytykując taki redukcjonizm nazwał go „tylkoizmem" fałszującym bogactwo złożoności człowieka [2]. Różne pomysły człowieka o rodzinie, opierają się na błędnej antropologii, lansującej na różne sposoby „człowieka jednowymiarowego".
1. Pomysły antropologiczne zagrażające rodzinie Oczywistą jest rzeczą, że poglądy Z. Freuda, które są echem starożytnego hedonizmu i XVIII wiecznego utylitaryzmu[6] fałszuj ą prawdę o człowieku jako osobie, posiadającej nie tylko sferę popędów, ale i sferę rozumu, woli, miłości, sumienia. Owocem wpływu freudowskiego myślenia między innymi jest przejawiająca się w różny sposób swoboda seksualna. Warto zauważyć, że K. Wojtyła rozpoczyna Miłość i odpowiedzialność właśnie od rozdziału „Analiza słowa «używać»", stwierdzając, że „miłość jest przeciwieństwem używania"[7]. Jest wzajemnością, darem, zobowiązaniem, odpowiedzialnością, wstrzemięźliwością, powołaniem.
1.2. Pomysł indywidualistycznej samoaktualizacji - samozbawienia Jak z tego wynika, źródło zasad i wartości jest w samym człowieku, w jego organizmie, w jego psychice. Jest on samowystarczalny, nie potrzebuje wartości i celów poza sobą i ponad sobą, sam poprzez samoaktualizację tkwiących w nim potencjalności potrafi siebie zbawić. Skoro nie ma nic stałego i wszystko jest tylko płynnym procesem, to trudno mówić o trwałości więzi i trwałości związków. Niektórzy wysunęli nawet wnioski o toksyczności związków, szczególnie trwałych, rodzicielskich i małżeńskich[11]. W świetle takich poglądów można zapytać, czy zamiast mówić o kryzysie rodziny, nie należałoby raczej mówić o kryzysie więzi, niezdolności lub niechęci do więzi trwałych i stałych zobowiązań. Czyż źródłem tego kryzysu więzi nie jest po prostu indywidualizm, skupienie się na sobie, zwane dzisiaj np. spontanicznością i asertywnością, która w rzeczywistości często jest zakamuflowanym egoizmem?[l2] „Jeśli promocja własnego «ja» - mówi Jan Paweł II -jest pojmowana w kategoriach absolutnej autonomii, prowadzi to nieuchronnie do negacji drugiego człowieka, a społeczeństwo staje się zbiorowością jednostek żyjących obok siebie, ale nie połączonych wzajemnymi więzami" (EV 20). „W niektórych nurtach myśli współczesnej do tego stopnia podkreśla się znaczenie wolności, że czyni się z niej absolut, który ma być źródłem wartości" (VS 32).
1.3. Jednostka - osoba jest „zerem", trzeba ją ujarzmić i podporządkować Fryderyk Nietzsche, którego idea „woli mocy" posłużyła hitlerowcom do sformułowania idei „nadczłowieka" i obozów dla podludzi, pisał, że „miłość to wojna (...) śmiertelna nienawiść płci"[13]. Pomysł eksterminacji słabszych poprzez aborcję i sterylizację został ustawowo zrealizowany po raz pierwszy w Niemczech w 1933 r.[14] Pomysły podporządkowania rodziny - państwu, szkole, urzędom w systemie komunistycznym znamy z lektury, niektórzy starsi z własnej obserwacji. Czy te uzurpacje zawładnięcia rodziną to już tylko historia obu minionych totalitaryzmów: marksistowskiego i nazistowskiego? Odpowiedź jest, niestety, negatywna. Daje ją Jan Paweł II, pisząc: „Rodzina jest przedmiotem ataków ze strony licznych sił, które chciałyby ją zniszczyć lub przynajmniej zniekształcić" (FC 3). „Dzisiaj stoimy wobec obiektywnego «spisku przeciw życiu», w który zamieszane są także instytucje międzynarodowe" (EV 17). Czyż niektóre pomysły ustaleń choćby ostatnich konferencji zorganizowanych pod egidą ONZ w Kairze w 1994 r. i w Pekinie w 1995 r. nie są dalszym echem totalitaryzmu, tym razem Iiberalnego?[15]
1.4. Pomysł chaoizmu jako zasady rozumienia świata i człowieka W odniesieniu do rodziny chaoizm przejawia się w różny sposób, głównie jednak na poziomie semantycznym jako celowe używanie terminologii pozytywnej lub neutralnej na oznaczenie tego, co jest zbrodnią, przestępstwem, złem. Mówi się więc zamiast zabijanie nienarodzonych - kontrola urodzin, zdrowie reprodukcyjne, prawo do wyboru; zamiast: antykoncepcja - bezpieczny seks; zamiast: prostytucja - usługi zdrowia seksualnego; zamiast: patologia - norma; zamiast: dewiacja - ukierunkowanie seksualnie inaczej. Prawdę zastępuje się „polityczną poprawnością", a nazywanie zła po imieniu - „tolerancją". Proponuje się również poszerzenie pojęcia rodziny o tzw. małżeństwa alternatywne, homoseksualne i tymczasowe kohabitacje. Działania przeciw rodzinie, przeciw życiu poprzedzane są sprytnie zaplanowaną propagandą w mediach wykorzystującą manipulację i kłamstwo. Tak na przykład w Holandii przed zalegalizowaniem eutanazji medialna propaganda wmawiała ludziom, że celem eutanazji jest chęć wyjścia naprzeciw oczekiwaniom pacjentów i ulżenia ich cierpieniu. Obecnie wyniki badań wskazują, że tylko 5% pacjentów poddawanych w Holandii eutanazji wybiera śmierć jako ucieczkę przed bólem, natomiast 20% to zabójstwa w oparciu o wyłączną decyzję lekarzy, a 50% (co wynosi 10 tyś. osób w ciągu roku) pacjentów zostaje poddanych eutanazji bez wyrażenia zgody, a więc umiera wbrew własnej woli[18]. Czy w takim chaosie pojmowania świata i człowieka może być miejsce na stabilność i trwałość rodziny? Oczywiście nie. A czy wszyscy widzą potrzebę szukania dróg wyjścia? Jeden z myślicieli H. B. Gellat radzi w zaskakujący sposób: „trzeba się nauczyć tańczyć z chaosem" („future skilles - learning to dance with chaos")[19].
2. Pomysły ludzkie sprzyjające rodzinie
2.1. Powróćmy do zdrowej antropologu - integralnej wizji człowieka
2.2. „Sekrety mocnych rodzin"
1. Oddanie się sobie (Commitment)
2.3. Rodzina jako twierdza, jako ognisko i jako system
2.3.1. Rodzina jako twierdza — gniazdo
Warto uświadomić sobie, śledząc historię Polski, że to właśnie dzięki
rodzinom, gdzie strzeżono i pielęgnowano wartości, Polska potrafiła oprzeć
się naciskom wrogów i zachować swoją tożsamość duchową, narodową i
religijną. Może tytułem przykładu trzy w tej sprawie wypowiedzi: Dzisiaj w epoce tendencji globalizacyjnych trzeba nam o tej funkcji kultury, tradycji, rodziny pamiętać.
2.2.2. Rodzina jako ognisko Trzeba uświadamiać sobie różnicę pomiędzy miłością-potrzebą, miłością-darem, doznawaniem i obdarowywaniem, miłością ponieważ i miłością pomimo, miłością warunkową i miłością bezwarunkową, miłością „wymiany darów" i miłością ofiary i bezinteresownego poświęcenia. Szkoła dojrzewania uczuć w ognisku rodzinnym to właśnie przechodzenie od miłości-potrzeby do miłości-daru. 0 tym, czym jest brak rodziny jako ogniska więzi i uczuć, świadczą domy dziecka, oraz syndromy choroby sierocej również w domach, w których z różnych powodów panuje atmosfera zimna i obcości. „Rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości"(LdR 13).
2.2.3. Rodzina jako system [27] System rodzinny jest siecią wzajemnych oczekiwań, zobowiązań i wynikających z nich interakcji. W każdej rodzinie wytwarzają się określone wzory tych wzajemnych interakcji. Dotyczą one zarówno wspólnie uznawanych zasad, przekonań, wartości, jak też niepisanych, ale mocnych reguł dotyczących postępowania członków rodziny wobec siebie wzajemnie i wobec innych. W ten sposób zabezpieczona zostaje intymność i tożsamość rodziny. Ważnym elementem rodziny funkcjonującej prawidłowo jest to, że posiada ona trwałą, swoistą strukturę, określoną hierarchię zależności, kompetencji, granic, w której ojciec jest ojcem, matka matką, a dziecko dzieckiem. Jedna z najbardziej cenionych z punktu widzenia efektywności terapia rodzin, tak zwana strukturalna, stara się, uwzględniając zmienione warunki, przywrócić rodzinie i poszczególnym jej członkom należne miejsce i przynależne określone funkcje. Zakończenie. Dar i zadanie. Znaki nadziei Na zakończenie dwa pełne optymizmu stwierdzenia. Pierwsze z Rio de Janeiro - 1997 r., drugie z Watykanu - l999 r. „Pomimo wszystkich zagrożeń odrzucamy frazes, że rodzina znajduje się w stanie kryzysu. Z przekonaniem głosimy, że pomimo bezprecedensowych nacisków rodzina jest i zawsze będzie zobowiązaniem i nadzieją dla ludzkości"[28]. „Należy podkreślić, iż w zarysowującym się profilu Europy na trzecie tysiąclecie dostrzec można pewne pozytywne znaki odnoszące się do rodziny: większość rodzin dochowuje wierności w małżeństwie, co więcej przeżywa je z zapałem i entuzjazmem; prawie wszyscy wyrażaj ą pragnienie założenia rodziny stabilnej; wielu dostrzega sens budowania rodziny opartej na fundamencie wiary. Są to znaki nadziei"[29]. I jeszcze jedna refleksja. W dyskusji studentów polskich na temat przyszłości rodziny [30] jeden ze studentów zwraca się do swojego kolegi ze słowami: „Ty, Wojtku, nic nie rozumiesz, bo ty masz szczęśliwą rodzinę". Wynika z tego, że szczęśliwa rodzina jest kluczem do rozumienia świata i siebie. Należałoby sobie życzyć stwierdzenia pozytywnego „Wojtku ty wszystko rozumiesz, bo ty masz szczęśliwą rodzinę". Warto o to na różne sposoby zabiegać.
USTANOWIONA PRZEZ BOGA I UNORMOWANA JEGO PRAWAMI
Kościół towarzyszy rodzinie w jej drodze (FC 65)
[1] Por. bp K. Majdański, Wspólnota życia i miłości. Zarys teologii małżeństwa i rodziny, Poznań-Warszawa 1979; ks. J. Bajda, Powołanie małżeństwa i rodziny, w: Teologia małżeństwa i rodziny, red. bp K. Majdański, T. l, Warszawa 1980, s. 7-156; J. Laskowski, Małżeństwo wspólnotą miłości, Warszawa 1993; ks. W. Bołoz, Promocja osoby w rodzinie, Warszawa 1998. [2] V. Franki, Homopatiens, Warszawa 1984, s. 262 nn; por. K. Popielski, Człowiek-wartości- sens, Lublin 1986. [3] Z. Freud w 1905 r. opublikował książkę pt. Trzy rozprawy z teorii seksualnej (wyd. pol. Warszawa 1924); a w 1920 r. Poza zasadą przyjemności (wyd. poi. Warszawa 1975). [4] W książce Z. Freuda, Człowiek, religia, kultura, Warszawa 1967, w indeksie rzeczowym temat seksu jest na 121 stronach, a temat „sensu życia" tylko na trzech. [5] B. Suchodolski, We Wstępie do: Z. Freud, Człowiek-religia-kultura, Warszawa 1967, s. 22. [6] Por. E. Gilson, L. Langan, A. Maurer, Historia filozofii współczesnej, Warszawa 1977, s. 373-392. [7] Bp K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Kraków 1962, s. 18. [8] C. Rogers, On Becoming a Person, Boston 1961, s. 27. [9] Tamże, s. 24. [10] C. Rogers, dz. cyt. s. 119; por. dokładne omówienie teorii C. Rogersa w: W. Dryden, Four approaches to counseling andpsychotherapy, London 1999, s. 57-99. [11] S. Forward, Toksyczni rodzice, Warszawa 1992. [12] Zob. krytykę asertywności z punktu widzenia chrześcijańskiego, w: S. Bolsinger, M. Mc Min, „Assertiveness training and christian counseling" l (1989), s. 21-32. [13] F. Nietzsche, Zmierzch bożyszcz, Warszawa 1905-1906, s. 104. Cyt. za M. Czachorowski, Wiek walki z rodziną: ku wiekowi rodziny, „Studia nad rodziną" 1999, l (4), s. 83. [14] M. Czachorowski, Wiek walki..., art. cyt., s. 86. [15] Zob. na temat relacji liberalizmu i marksizmu art. ks. T. Styczeń, ks. A. Szóstek, Liberalizm po marksistowsku. Antropologiczne implikacje marksistowskiej soteriologii, w: Problem wyzwolenia człowieka, red. T. Styczeń, M. Radwan, Rzym 1987, s. 123-144. [16] J. Gleick, Chaos making a new science, New York 1987; M. R. Butz, Chaos Theory, Philosophically Old, Scientifically New, „Couseling and Yalues" 2 (1995), s. 94-95. [17] A. Bronk, Zrozumieć świat współczesny, Lublin 1998. [18] Powyższe dane podaję na podstawie informacji podanej w „Naszym Dzienniku" z dnia 27 IV 2000. [19] H. B. Gellat, Chaos and compassion, „Counseling and Yalues" 39 (1995), s. 1. 13.
[20] Ks. W. Szewczyk, Kim jest człowiek. Zarys antropologii filozoficznej,
Tarnów 1998, s. 143; por. o. A. Krąpiec, Ja - człowiek, Lublin 1974; W.
Chudy, Prawda człowieka i prawda o człowieku, w: K. Popielski,
Człowiek-wartości-sens, Lublin 1996, s. 130-148; B. Bartnik, [21] N. Stinnett, J. de Frain, Secrets ofstrongfamilies, Boston 1985. [22] Tamże, s. 155. [23] Por. M. Wójcik, Szczęśliwa rodzina, Warszawa 1994; E. Wójcik, Zmyślą o małżeństwie, Sandomierz 1990; R. D. Vann, Secrets ofa growing marriage, London-Sydney-Toronto 1986. [24] Jan Paweł II, Przemówienie w ONZ- Unesco, w Paryżu 2 czerwca 1980 r. [25] M. Ziemska, Rodzina a osobowość, Warszawa 1975; J. Laskowski, Odpowiedzialny wybór, Warszawa 1993. [26] M. Ryś, Więź uczuciowa między małżonkami, w: Świat ludzkich uczuć, red. W. Szewczyk, Tarnów 1997, s. 69-76. [27] Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny, red. B. de Barbaro, Kraków 1994; I. Namysłowska, Terapia rodzin, Warszawa 1997. [28] Deklaracja z Rio de Janeiro na zakończenie Kongresu Teologiczno-Duszpasterskiego, w dniach l- 3.10.1997, „Sprawy Rodziny" 45 (1998), s. 101 oraz 51 (2000), s. 86-87. [29] Dokument końcowy sesji Przewodniczących Komisji Episkopatów Europejskich ds. Rodziny i Życia, Watykan 27-28-29.10.1999, „Sprawy Rodziny" 51(2000) s. 86-87. [30] Dyskusja na temat: Czy rodzina ma przyszłość, „Więź" 5 (1998), s. 14-56. |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||